Amway – nosiciele rajskich marzeń o pieniądzu

95% dochodów firmy trafia do 0,2% najbardziej zasłużonych dystrybutorów. Zyski Amwaya nie pochodzą głównie z handlu, ale ze sprzedawania materiałów szkoleniowych i z rekrutacji nowych członków (ok. 30%). Mimo propagandy wielkiego sukcesu, 97% osób zaangażowanych w firmę, spośród miliona w USA, wykazuje finansowe straty.

Obserwowana w naszym kraju panorama „rynku” kultów i nowych ruchów religijnych nie byłaby pełna, gdybyśmy w niej nie dostrzegli pewnego specyficznego rodzaju sekt. Chodzi mianowicie o sekty gospodarcze, czy ekonomiczne. Są to organizacje, które nastawiając się na działalność gospodarczą bądź ekonomiczną, najczęściej w trakcie swego rozwoju i działania, lub już z takimi założeniami, zaczęły wykazywać cechy sekciarskie. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że znana u nas w Polsce, chyba najbardziej, sekta „Świadków Jehowy”, była u zarania swego istnienia, założona jako firma gospodarcza zajmująca się dystrybucją i kolportażem literatury religijnej: broszurek, gazet, Biblii itp. 

Ślad tego pozostał do dziś w jej oficjalnej nazwie używanej w USA „Spółka Handlowo-Wydawnicza” (patrz: T. Kunda, R. Kromplewski, Strzeżcie się fałszywych proroków, Ząbki 1996, s. 73-74). Na początku było to coś w rodzaju towarzystwa rozpowszechniania Biblii. Członkowie nie byli zmuszani do przyjęcia odpowiedniej doktryny religijnej, lecz byli jej pracownikami - również domokrążcami - sprzedającymi „firmowe” wyroby. Dopiero potem szefostwo wpadło na pomysł „wymyślenia” jakiejś nowej doktryny religijnej aby w ten sposób związać ze sobą na stałe już pracowników firmy i aby umotywować ich religijnie w pracy kolporterów. 

Jak by nie patrzeć, Świadkowie Jehowy produkują dziś ogromne ilość prasy i książek (wielomilionowe nakłady w skali światowej), które są następnie kupowane przez ich wyznawców na całym świecie. Kupują oni nie tylko dla siebie, ale i dla potencjalnych zainteresowanych spoza sekty. Następnie te czasopisma roznoszą po domach, próbując w oparciu o nie „rozmawiać”. Wszystko to robią z motywacją iście religijną. Będąc zatem motywowani religijne, są armią często fanatycznych, darmowych, wysoko wydajnych dystrybutorów prasy. Nie ulega wątpliwości, że zapewnia to ich centrali stały i duży dochód finansowy! Należy zaznaczyć, iż średni nakład „Strażnicy” wynosi 19 mln. egz., a „Przebudźcie się!” 17 mln, a nie jest to jedyne źródło, z którego ta sekta czerpie zyski.

Amerykańska Droga czyli Amway!
Ostatnimi czasy w Polsce zaczęła swą działalność firma Amway. Pozornie jest to firma handlowa zajmująca się tylko domową dystrybucją różnych towarów. Firma ta została założona w 1959 roku. Dziś działa w 75 krajach. Jej założycielami są Richard de Vos i Jaya van Andel, członkowie Kościoła chrześcijańskiego o tradycji kalwinów holenderskich. Jednak nie ma to wpływu na ideologię oferowaną przez firmę. Majątek R. de Vos ocenia się na 2,4 mld dolarów, zaś J. van Andela na 2,6 mld dolarów. Dziś zaangażowane są w Amway ok. 3 miliony ludzi na całym świecie. W Polsce tę liczbę ocenia się na 100 tysięcy.

Ekonomia zysku i zarzuty nieuczciwości
Co najciekawsze, 95% dochodów firmy trafia do 0,2% najbardziej zasłużonych dystrybutorów. Zyski Amwaya nie pochodzą głównie z handlu, ale ze sprzedawania materiałów szkoleniowych i z rekrutacji nowych członków (ok. 30%). Amway również rozbudowuje i utwierdza swój „system handlowy” za pomocą manipulacyjnych metod przekonywania, które są typowe dla wielu sekt. Struktura firmy opiera się na ścisłej organizacji piramidalnej. Jest to organizacja częściowo tajna i zdaje się przypominać hierarchię tajnych organizacji.

Warto również wspomnieć, że mimo propagandy wielkiego sukcesu, 97% osób zaangażowanych w firmę, spośród miliona w USA, wykazuje finansowe straty (por. A. Zwoliński, Drogami sekt, Kraków 1998, s.138).

Rozwojowi firmy towarzyszyły zarzuty nieuczciwości i przekonanie, że Amway jest piramidą finansową, w której nowi sprzedawcy płacą będącym wyżej w hierarchii. W 1982 Amway został oskarżony przez rząd Kanady o oszustwa celne. Sprawę umorzono po tym, jak zarząd przyznał się do winy i wypłacił 50 mln dolarów odszkodowania. Amway była też kilkakrotnie przedmiotem śledztwa amerykańskiej „Federal Trade Commission”, która jest zobowiązana do nadzorowania uczciwości w handlu. Niektóre z tych śledztw zakończyły się czystkami w szeregach wysokich elit firmy i spadkiem obrotów korporacji (por. A. Zwoliński. Amway - polskie szczęście w amerykańskim stylu, Kraków 1995, s.5).

Tworzenie „nowego człowieka”
Dystrybutor Amwaya powinien jak najczęściej rozmyślać o sukcesie i o zdobywaniu pieniędzy. Głównym celem staje się dla członków firmy zdobywanie pieniądza. Często zaciera się im prawdziwa hierarchia wartości. Niejednokrotnie bywa, że dla sukcesu poświęcany jest ciepły i konieczny kontakt z rodziną. Członkowie powinni wierzyć, że ich firma jest wyjątkowa, powinni wierzyć, że „im się uda”, powinni też wierzyć w wyjątkowość przywódców ich firmy. Odnotowuje się też uzależnienie ekonomiczne dystrybutorów od firmy.

Członkowie Amwaya są poddawani intensywnej indoktrynacji. Na nic nie mają wpływu w firmie. W zasadzie mogą tylko i wyłącznie sprzedawać towary.

Wywieranie takiego nacisku – „tyle jesteś wart, na ile jesteś człowiekiem sukcesu" - służy zawłaszczeniu osobowości ludzkiej i jest równie niebezpieczne jak działanie destrukcyjnej sekty. Ubezwłasnowolnia i uzależnia - ostrzega prof. Grażyna Bartkowiak, psycholog zarządzania.

Indoktrynacja sukcesu i bogactwa
Dystrybutorzy Amwaya są niemal „sfanatyzowani” w swoich celach. Z mocą mówią o tym w co wierzą. Obiecuje się im raj, spełnienie marzeń, związanie prawdziwych przyjaźni, integrację małżeństw. Podczas spotkań i szkoleń serwuje się członkom euforyczne manifestacje przyjaźni i miłości. Tak naprawdę skrywają one obłudę i fikcję ponieważ okazywanie przyjaźni było opłacalne.

Jeden z uczestników, dziś eksamwayowiec, powiedział o tym: „Na którymś z kolei zlocie zobaczyłem, że biorę udział w farsie, groteskowym schemacie. Obcy ludzie ściskali się w entuzjastycznym amoku i uniesieniu. Pokazywano nam scenki z życia amerykańskich milionerów którym się udało. Z podium skandowano - i wam się uda.”

Podsycano w nas chciwość i chorobliwe pożądanie dóbr materialnych - relacjonuje inny eksamwayowiec. Kto mówił o domku jednorodzinnym i tanim samochodzie był wyśmiewany i traktowany z pogardą. Doceniano za to ludzi marzących o pałacach, samolotach i przepychu. 

Członkowie sieci często powtarzają słowa: wolność, sukces, edyfikacja, (kategoryczny, bezwzględny, surowo przestrzegany nakaz mówienia z czcią o firmie i przełożonych), duplikacja (powielanie osobowości sukcesu - "Mi się udało, jeśli więc będziesz taki jak ja, to również odniesiesz sukces. Więc bądź taki jak ja".)

W jednej z ulotek motywacyjnych firmy czytamy: „Wierzę w Boga, Rodzinę, Sukces. Kiedy pracuję odwracam tę kolejność” - wtedy właśnie bogiem staje się Sukces.

Nabożeństwo?
Aby wzbudzić i podtrzymać wiarę członków w zjawisko Amwaya organizowane są szkolenia-spotkania, których ekstatyczna atmosfera i przebieg tworzą specyficzny rytuał, jakby „liturgię”, w której obiektem czci jest dolar. Przypomina to nabożeństwo. „Jeśli Amway jest sektą, to obowiązkowe cotygodniowe spotkania w kinie „Grunwald” stały się jej liturgią” - mówi były amwayowiec. Przy tym wszystkim szefowie firmy powołują się na ideę jakiegoś Boga, który nie jest na pewno Bogiem chrześcijan.

Amway wydaje też swoje czasopismo pt „AMAGRAM”, które jest ich organem prasowym. W opinii niektórych osób gazeta przypomina charakterem „Strażnicę” - wydawaną przez Świadków Jehowy.

Niebezpieczeństwa sieci !!!
Luis Samways w książce „Niebezpieczni namawiacze” („Dangerous Persuaders", wyd. Penguin Book 1994) pisze, że „Amway ma do ludzi podejście ewangeliczne, pyta, czego im brakuje w życiu i stara się zapełnić tę pustkę”. Pisze on też, iż „Amway jest o wiele bardziej podobny do fundamentalistycznej religii niż do przedsiębiorstwa bezpośredniej sprzedaży, z pieniędzmi jako Bogiem”.

Jack Levin, ekspert od spraw sekt w „American Journal” uważa, że Amway używa tych samych technik co inne grupy religijne. Zbiera ludzi w jednym miejscu we wspólnej sprawie, otacza psychiczną opieką, a charyzmatyczni liderzy wyznaczają drogę do życia. Prof. David Bromley z Uniwersytetu w Virginii w „Washington Post” nazwał Amway „religijno-sekciarskim ruchem społecznym”. Dostęp do niego jest ograniczony, wiąże się z inicjacją (wykupienie podstawowego pakietu towarów), członkowie grupy wierzą, że zbawienie osiągną tylko tu (sukces ekonomiczny), reszta świata błądzi bez celu, tylko ich ruch odbuduje właściwy porządek świata, a na czele grupy stoi charyzmatyczny lider. 

Zdaniem również wielu innych religioznawców Amway łączy z grupą religijną wizja zbawienia, jednakże jest to próba stworzenia zbawienia pozareligijnego, które oznacza raj na ziemi. Również arcybiskup Józef Życiński, w liście do Marka Florczuka, dyrektora naczelnego w Polsce pisze, że największym problemem staje się dramat rodzin ponoszących bolesne konsekwencje działań prowadzonych przez Amway. Mówi on o „(...) zachowaniach niemożliwych do pogodzenia z etyką katolicką (...)”

O ile założenia sprzedaży bezpośredniej nie są złe, to formy działalności sieci przypominają mocno intensywną indoktrynację. Wykorzystuje się tu szereg psychotechnik i manipulacji, np.: technikę „wspólnego wroga” - wszyscy, którzy nie są z nami są przeciwko nam. Wszystko to wiąże się jeszcze z nietolerancyjną postawą wobec innych. Sądzeniem, że będąc amwayowcem ma się monopol na prawdę. Może nastąpić tu wybuch agresji.

Film „Witajcie w życiu” i jego „mordowanie”

Henryk Dederko nakręcił ostatnio krytyczny film pokazujący działalność Amwaya pt. „Witajcie w życiu”. Film na ubiegłorocznym VIII łódzkim festiwalu filmów dokumentalnych „Człowiek w zagrożeniu” został uhonorowany nagrodą główną - „Białą Kobrą”.

Film mówi o „tępocie umysłowej” niektórych dzisiejszych Polaków, śmiesznie łatwo dających się nabrać na lep bogactwa. Pokazane są tu metody szkoleniowe Amwaya, czyli ludzie o „sztucznych uśmiechach i ruchach automatów”, którzy powtarzają kaleczoną polszczyzną amerykańskie recepty na szczęście. Wiara w raj wszechsprzedaży i niemilknące brawa, podniecone wizją dóbr twarze.

W listopadzie 1997 roku warszawski sąd wojewódzki zabronił - na wniosek przedstawionych w filmie dystrybutorów Amwaya - pokazania filmu w telewizji. Stało się tak „w trybie zabezpieczenia roszczeń osób fizycznych o ochronę dóbr osobistych”. Amway rozkręcił prawdziwą nagonkę na autora i film. Ma ona zapobiec emisji filmu i zniechęcić wszystkich, którym jeszcze kiedykolwiek przyszłoby do głowy krytykować sieć. Na przeciwko siebie stanęła międzynarodowa potężna korporacja (której majątek ocenia się na 7 mld dolarów USA) i mało znany reżyser, niemal jak Dawid walczący z Goliatem. Film stanowił owoc dwuletniej pracy. 

Dederko został też, wraz z producentem oskarżony o rzekome rozpowszechnianie fałszywych wiadomości oraz o naruszenie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. TV Polska została oskarżona o naruszenie dóbr osobistych. Podobno 8 spraw wytoczyli też Dederce indywidualni dystrybutorzy Amwaya. Firma żąda od niego podobno 350 000 nowych zł, a dystrybutorzy, każdy po 10 000 nowych zł. Jest to klasyczne tzw. „mordowanie filmu”.

Efekty tego są jednak zupełnie przeciwne od zamierzonego. TVN podała, że kasety filmu Dederki przebijają ceny „Titanica”. „Witajcie w życiu”, to przebój!

Krucjata w obronie wolności informacji
Sprawa stała się bardzo głośna na skutek przeprowadzenia wywiadu z autorem filmu H. Dederko w popularnym programie telewizyjnym TOK-SZOK, prowadzonym przez Jacka Żakowskiego i Piotra Najsztuba. Zablokowanie emisji filmu przez prawników Amwaya, spotkało się jednakże z protestem i wystosowaniem w marcu 1998 roku, Apelu „DO PREZYDENTA I PARLAMENTARZYSTÓW”, który został opublikowany m.in. przez popularny tygodnik „Wprost”. 

W apelu możemy przeczytać: „Swoboda wypowiedzi (...) nie może się ograniczyć do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie, lecz odnosi się w równym stopniu do takich, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub w jakiejś części społeczeństwa” – z orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. 

Przypominamy te zasady, bo jesteśmy głęboko zaniepokojeni, że na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu nie może być publicznie rozpowszechniany film H. Dederki pt. „Witajcie w Życiu”, poświęcony działalności korporacji Amwaya. Nie wnikamy w meritum sprawy, aczkolwiek metody działania firmy Amway budzą kontrowersję nie tylko w naszym kraju. W Polsce były zaś przedmiotem krytycznej oceny m.in. ze strony arcybiskupa Józefa Życińskiego. Niepokój budzi stosowanie przez sąd zabezpieczenia powództwa cywilnego w sprawach o ochronę dobrego imienia. Zabezpieczenie polega bowiem w tym wypadku na tymczasowym zakazie publikacji, który stanowi rodzaj sądowej cenzury ograniczającej prawo twórców do wypowiedzi i prawo obywatela do informacji.(...) Za pomocą tej procedury negatywni bohaterowie przygotowywanych publikacji - nieuczciwi przedsiębiorcy, skorumpowani urzędnicy - mogą bowiem zablokować ujawnienie niewygodnej dla nich prawdy." (...)

Apel podpisało ok. 50 redaktorów naczelnych i znanych dziennikarzy, m.in. Adam Michnik, Jerzy Turowicz, Krzysztof Teodor Toeplitz, Tomasz Wołek, Jacek Żakowski. Piotr Najsztub. Jak widać apel potępia zablokowanie przez Amway, możliwości publicznego emitowania filmu.

Pomimo tego w jednym z numerów „Gazety Wyborczej” w artykule „Witajcie w Życiu”

na czterech stronach, wydrukowano dźwiękową z tego filmu, która zakazem sądu nie została objęta. Jacek Żakowski tak pisze, przed publikacją ścieżki dźwiękowej filmu:

„W normalnej sytuacji przed publikacją poprosilibyśmy o komentarz przedstawicieli Amwaya. Wyjątkowo odstępujemy tej zasady. Amway, jak widać, zamiast polemizować, woli się procesować, zamiast dyskutować, woli zamykać usta innym. Nie chcemy ryzykować objęcia zakazem również ścieżki dźwiękowej filmu. (...) Przedstawicieli Amwaya zapraszamy do polemiki, która pozwoli czytelnikom wyłonić sobie własne poglądy.” (J. Żakowski, Witajcie na wolności, ..(„Gazeta Wyborcza” 30 IV-1 V 1998r., s.1)

Autor filmu o Amwayu
Sam autor filmu, Henryk Dederko, ma 54 lata, jest z wykształcenia psychologiem. Interesuje go jak sam mówi: „co trzeba zabić, w człowieku, by stał się seryjnym produktem”. Mówi też o korporacji Amwaya: korporacja obiecuje dobra materialne i akceptację środowiska. Jestem jednak przekonany, że Amwayowi chodzi o coś więcej, o władzę nad ludźmi" (patrz „Gazeta Wyborcza” nr 21/98). 

Na pytanie: - Czy nie żałuje Pan decyzji o nakręceniu filmu o Amwayu? - odpowiada: - „Nie żałuję. Bo nie należy nigdy żałować momentów kreacyjnych. Trzeba tylko prosić tego, który trzyma w ręku wszelkie fabuły, by je nam częściej dawał” (patrz. j.w.).

Czy zjawisko parasekciarskie!?
Cechy charakteryzujące Amway pozwalają nam zaliczyć ją do zjawisk parasekciarskich. Na pozór nie ma nic złego w jej działalności. Proponuje ona tylko dodatkowy zarobek. Praktyka jednak wskazuje na coś innego.

- Przekonanie o wyjątkowości firmy i wszystkich, którzy z nią współpracują. Jest to podsycanie idei wybraństwa.

- Bezkrytyczna wiara w powodzenie materialne i osobiste zapewnione przez organizację.

- Wiara w nieomylność przywódców.

- Istniejące bardzo silne więzi pomiędzy podwładnymi i zwierzchnikami w sieci. Struktura opiera się na ścisłym podporządkowaniu, hierarchii i schemacie piramidy. Model ten nawiązuje w pewnym sensie do tajnych stowarzyszeń, czy grup kultowych.

Specyficzny sposób pozyskiwania nowych członków, przypominający działanie, np.: „Świadków Jehowy”. Gro dochodów (30%) pochodzi z rekrutacji nowych członków, którzy muszą wnieść określony wkład oraz ze sprzedaży materiałów reklamowych i szkoleniowych.

- Ktoś kto wszedł mocno w sieć, nie może łatwo się od nich uwolnić. Dużo trudu kosztuje opuszczenie sieci, z powodu silnego uzależnienia od firmy. Ludzie nie chcą sami odchodzić, ponieważ zostali „zarażeni” ideologią głoszoną w firmie. Wielu podobno dokłada aby się w niej utrzymać. Prowadzi to do uzależnienia ekonomicznego (patrz: A. Zwoliński - Polskie szczęście w amerykańskim stylu, Kraków 1995, s.6).

- Organizacja specjalnych spotkań, umacniających wiarę. Są to szkolenia, konferencje, itp., których przebieg i atmosfera, tworzą swoisty rytuał, liturgię religijnego nabożeństwa.

- Posiadają swoje bóstwo, któremu oddają cześć - jest nim pieniądz. To pieniądz wyznacza im jedyny cel w życiu: zdobywanie pieniędzy i to nie zawsze z potrzeby, ale nawet dla samego zdobywania.

- Członkowie angażują się w swą działalność z całkowitym oddaniem w sprawę, mając zakodowane głębokie przekonanie, że ich pojedyncze niewielkie transakcje łączą się w jedną wielką wspaniałą całość. Celem tego jest tworzenie „nowego świata” i „nowego człowieka”. Jest to celem ich życia. Amway i jej ideologia wypełnia je całkowicie i bez reszty. W ten sposób zmienia się ludzką świadomość.

- Można wnioskować o totalitarnych zapędach firmy, a co najmniej o ustanowienie religii pieniądza, której kościołem będzie Amway. Tu chodzi o pewien rodzaj władzy nad ludźmi!

Wszystko to można podsumować i stwierdzić, rozpatrując problem na płaszczyźnie religijnej, że Amway powinien być zaliczony do grupy sekt wyznających specyficzną pseudoreligię o charakterze zastępczym (por. Z. Pawłowicz bp, Kościół i sekty w Polsce, Gdańsk 1996, s. 295-298). Dlatego jak pisze - odpowiedzialny z ramienia Episkopatu Polski za problem sekt - biskup Zygmunt Pawłowicz „niektórzy określają Amway jak sektę ekonomiczną” (j.w., s. 313-314). W sekcie tej cześć i boski kult kierowany jest w stronę pieniądza i jego zdobywania. Pieniądz, bogactwo stoi tu na pierwszym miejscu.

Br. Tymoteusz S.

Bibliografia:
1. A. Zwoliński, Amway - polskie szczęście w amerykańskim stylu, Kraków 1995,
2. A. Michniewicz, Liturgia ku czci mamony, [w:] List 1995, nr l-2.
3. Polemiki. Liturgia ku czci mamony?, czyli ciąg dalszy uwago „Amwayu”, [w:] List 1995, nr 4, s. 30-31.
4. J. Kozak, Amerykańska droga, [w:] Gazeta nr 105, s. 22-23, Toronto 1993;
5. Do prezydenta i parlamentarzystów, [w:] Wprost 1998, 22 marca, s.11.
6. M. Kruczkowska, Dederko od Amwaya, Gazeta Magazyn - cotygodniowy dodatek do Gazety Wyborczej, nr 21(272), piątek-sobota 22-23 maj 1998.
7. A. Datko, Amway - kult i bóstwo, [w:] Effatha 1997, nr 3(61), s. 77-78
R. N. Socha, W Sieci. Skąd się bierze potęga Amwaya?, [w:] Wprost 1998, nr 16, s. 60-62.
9. L. Pawłowicz bp, Kościół i sekty w Polsce, Gdańsk 1996
10. Amagram - Amway Polska, red. E. Dąbkowska, Warszawa 1993-1998
11. J. Żakowski, Witajcie na wolności, Gazeta Wyborcza 1998, 30 kwietnia-1 maja, s.l.
12. Witajcie w Życiu, Gazeta Wyborcza 1998, 30 kwietnia-1 maja, s.19-23.
13. Zakazane kino, Gazeta Wyborcza 1998, 30 kwietnia-1 maja, s.l
14. A. Zwoliński, Drogami. sekt, Kraków 1998, s. 137-138;
15. T. Obszyński, Liturgia ku czci mamony?, [w:] List 1995, nr 4 (126), s. 30;
16. JPK, W sieci Amway, [w:] Echo Krakowa, nr 141 (14466);
17. M. Szczygieł, Zabierz nas do diamentu, [w:] Gazeta Wyborcza. Magazyn nr 5 (153), 2 luty 1996, s. 6-9;
18. L. Zienkiewicz-Kurek, Biznes z nieba, [w:] Przekrój nr 40 (2676), 6 pażdziernika 1996, s. 9-12;

Sekty i Fakty - nr 5-6/2000