Kroczyłem drogą New Age

Pragnę podzielić się swoim świadectwem, które obrazuje moje negatywne doświadczenia z szatańsko-gnostycznym ruchem New Age oraz duchowe uzdrowienie i powrót do Jezusa Chrystusa. Chciałbym, aby te słowa były ostrzeżeniem dla osób, które eksperymentują z różnymi nurtami New Age (okultyzm, spirytyzm, wróżbiarstwo, astrologia, gnoza, elementy filozofii Wschodu itp.). Kieruję je głównie do ludzi młodych, którzy poszukują tego typu duchowych podniet. Uwierzcie - nie ma innej prawdy poza Bożym Objawieniem.

Będąc jeszcze nastolatkiem, zacząłem powoli interesować się ideologią preferowaną przez nurt New Age. Jak chyba w większości tego typu przypadków, wszystko rozpoczęło się bardzo niewinnie. Z dużym zainteresowaniem zacząłem czytywać horoskopy, by z czasem przejść do lektury specjalistycznych czasopism poświęconych ezoteryce i okultyzmowi.

W tym czasie określałem siebie cynicznym mianem: wierzący niepraktykujący. Oddalałem się wtedy od Kościoła i Jego sakramentów, a moja osobista modlitwa i wiara w Jezusa Chrystusa była na etapie powolnego zaniku. To moje wyraźne oddalanie się od Kościoła przy jednoczesnym dryfowaniu w kierunku New Age było procesem długofalowym, jednak z biegiem czasu wyraźnie przybierało na sile. Do horoskopów i newage'owskiej lektury doszły wróżby z kart tarota i książki o buddystyczno-hinduistycznym podłożu.

Zaznaczam jednak, że moje ówczesne zainteresowania New Age miały charakter czysto teoretyczny. Bowiem oprócz posługiwania się kartami tarota, nie eksperymentowałem z żadnymi formami okultyzmu. Swoją drogą wspomniane karty mają naprawdę negatywny wpływ na naszą psychikę. W dziwny sposób uzależniają od siebie, stając się swego rodzaju fetyszem. 

Tak też było i u mnie, a sytuacja ta trwała kilka lat. Czułem, że przez cały ten czas nasilała się swego rodzaju duchowa destrukcja, objawiająca się w lękach egzystencjonalnych, chaosie, moralnym rozpadzie, poczuciu duchowego zagrożenia.

Bywa, że u osób, które gdzieś w swym życiu pobłądziły na duchowych bezdrożach, pojawia się punkt krytyczny. Tak też było i w moim przypadku. Po przeczytaniu kolejnej książki szerzącej okultyzm odezwał się we mnie jakby wewnętrzny bunt przeciw jej treści. Nie byłem już jednak w stanie należycie się owej lekturze przeciwstawić, gdyż moja katolicka wiara była w zaniku i w związku z tym brakowało mi odpowiednich argumentów. 

Ten niespodziewany wewnętrzny bunt przeciw doktrynom New Age oraz niemożność ich odrzucenia stały się u mnie przyczyną ostrej depresji. Paraliżowała ona wszelką moją inicjatywę i przejawiała się w całkowitym braku łaknienia, niemożności wstania z łóżka, braku chęci i motywacji do życia. Nachodziły mnie wtedy myśli samobójcze.

Po kilku dniach doświadczania takiego stanu psychicznego niemal ostatkiem sił podjąłem decyzję, by wyrwać się z tego marazmu i udać do jakiegoś psychologa po pomoc. Proszę mi wierzyć, iż w tym stanie, aby tylko wstać z łóżka i się ubrać, trzeba naprawdę podjąć ogromny wysiłek. Uczyniłem to ostatkiem sił i niemal po omacku wyruszyłem do centrum Katowic w poszukiwaniu specjalisty.

Przechodząc obok katolickiej księgarni św. Jacka, coś mnie tchnęło, żeby wstąpić do środka. Ta myśl wydawała mi się początkowo absurdalna, lecz ostatecznie wszedłem. Mimowolnie przeglądając książki, niespodziewanie trafiłem na pozycje krytyczne wobec New Age. 

Zacząłem je natychmiast łapczywie przeglądać i od razu kupiłem kilka z nich; między innymi autorstwa ks. prof. A. Zwolińskiego, o. A. Posackiego SJ, s. M. Pawlik czy ks. G. Amortha. 

Były to pierwsze od kilku lat publikacje, które odbudowały moją wiarę w Jezusa. Czułem ogromny głód wiary oraz chęć przeciwstawienia się ideologii New Age. Jeszcze tego samego dnia zacząłem studiować zakupione książki i modlić się modlitwami, których nie odmawiałem od czasu dzieciństwa. Do gabinetu psychoterapeuty nie dotarłem.

Po pewnym czasie przypadkowo trafiłem na tekst modlitwy: Akt oddania się Matce Bożej. Depresja zaczęła stopniowo ustępować, by po kilkunastu dniach zniknąć już definitywnie. Kolejnym moim krokiem było przystąpienie do sakramentu pokuty - generalnej spowiedzi i komunii świętej.

Od momentu mojego nawrócenia minęło już kilka lat. Do tej pory zgromadziłem kilkaset różnych pozycji książkowych, dzięki którym nadal pogłębiam swoją wiarę i coraz lepiej mogę zrozumieć, jak zgubny i niebezpieczny jest New Age ze swymi licznymi rozgałęzieniami. 

Myślę, że szczęściem w tym wszystkim było to, iż Bóg w pewnym momencie upomniał się o mnie, dając mi wyraźny impuls do nawrócenia. Znam jednak przypadki osób znacznie głębiej ode mnie zaangażowanych w ezoteryzm i praktyki okultystyczne. Wielu z nich popadło w ciężkie choroby psychiczne. Odnotowano też przypadki opętań, a nawet samobójstw. Ja w każdym bądź razie dziękuję Bogu za to, że zostałem wyciągnięty z destrukcyjnej ideologii, w którą sam lekkomyślnie się wpakowałem. Dziś już wiem, iż New Age nie oferuje niczego innego, jak tylko wielką szatańską iluzję, za którą wcześniej czy później przyjdzie słono zapłacić!

Czytelnik z Górnego Śląska
(nazwisko i imię znane redakcji)

Sekty i Fakty - nr 16 5/2002