Niebezpieczne dla ducha?

Słysząc wiele przeciwstawnych opinii na temat sztuk walki, można poczuć się zagubionym. Przeciwnicy potępiają je, a zwolennicy w ogóle nie widzą problemu.

Gdzie przebiega granica między sportem a sztuką walki? Czy ćwiczenie judo jest bezpieczne, a kung-fu już nie?

Znane są przypadki bardzo głębokiego zainteresowania duchowością i filozofią Dalekiego Wschodu oraz sztukami walki, które powodowały bardzo poważne problemy psychiczne i duchowe.

Kilku adeptów związanych bardzo głęboko ze sztukami walki zauważyło niepokojące symptomy w sferze psychiki i duchowości. Im głębiej wchodzili w tę tematykę, tym problemy potęgowały się: różnego rodzaju wizje, omamy wzrokowe i słuchowe, stany depresyjne, lęki, komunikowanie się ze zjawami, z postaciami starych mistrzów. W niektórych przypadkach stwierdzono wręcz pierwsze objawy nawiedzenia demonicznego i musiał zostać odprawiony uroczysty egzorcyzm.

W moim przypadku zainteresowanie sztukami walki doprowadziło do zauroczenia buddyzmem zen i wyznawania go przez pięć lat.

Należy pamiętać, że każda z tych dyscyplin ma swoje korzenie czy to w religii, czy też filozofii Dalekiego Wschodu. 

Naczelną kategorią chińskiej filozofii jest qi (ki), kosmiczna energia życiowa która odegrała kluczową rolę w rozwoju systemów walki. Na przykład kung-fu jest nierozłącznie związane z chińskim buddyzmem chan. Podstawy filozoficzne chan, stworzone w Indiach, zostały przeniesione przez mnicha Bodhidharmę (Da Mo) do Chin. W klasztorze Shaolin zostały one ostatecznie ukształtowane oraz praktycznie wcielone w życie.

Z biegiem czasu doktryna rozpowszechniła się także w innych krajach. Japończycy rozwinęli ją, dostosowując do własnych oczekiwań i praktykując pod nazwą zen. Właśnie w Japonii zen przyjął się najpowszechniej, będąc wykorzystywanym w sztukach walki, kaligrafii, malarstwie, poezji i wielu innych dziedzinach życia.

Do popularnych stylów chińskiego kung-fu na pewno należy zaliczyć jeden ze stylów wewnętrznych tai chi. Jest to styl walki zaliczany do stylów wewnętrznych (neijia) kung-fu/wushu. Trening znacząco różni się od treningu większości sztuk walki, w tym zewnętrznych (waijia) odmian kung-fu/wushu. Nie koncentruje się na typowo rozumianym treningu fizycznym, lecz raczej na pracy nad koordynacją między umysłem a ciałem w oparciu o klasyczne koncepcje chińskiej nauki, takie jak qi (ki) energia witalna, i nei jin (nei chin) siła wewnętrzna.

Zgodnie z założeniami yi (umysł) prowadzi qi (energię witalną), a qi z kolei prowadzi ciało. Energię witalną qi uważa się za główne źródło siły wewnętrznej (nei jin), jaką posługuje się adept taijiquan. W niektórych szkołach stosuje się obecnie interpretację klasycznych pojęć, bardziej zgodną ze stanem współczesnej nauki.

Należy również zauważyć pewien podział: kung-fu angażuje oprócz ćwiczeń fizycznych także sferę duchową, a praktyka technik wushu angażuje człowieka w aspekcie zewnętrznym, czysto fizycznym.

Pszczyńska Akademia Sztuk Walki
to szkoła, którą poznałem w czasie mojej (trwającej ok. 15 lat) przygody ze sztukami walki. Przez cztery lata miałem okazję uczestniczyć w organizowanych w niej zajęciach. Charakterystyczne jest to, że duchowość Wschodu została tu wyeliminowana i zastąpiona duchowością chrześcijańską. Zamiast medytacji - błogosławieństwo jednego z kilku księży, którzy już ćwiczą długie lata, coroczne rekolekcje i pielgrzymki. Gdyby ktoś chciał przemycić wschodnie elementy, to nastąpiłoby spotkanie z mistrzem Brudnym (10 Dan) i usunięcie takiego reformatora z szeregów.

Na temat sztuk walki można wiele pisać, chwalić je i ganić. Wiele kobiet chodzi spokojniej po ulicach, bo znają podstawowe techniki obrony. Niektórzy łączą sztuki walki z sektami. Tak nie można, choć pewne ryzyko uwikłania się w fałszywą duchowość pewnych myśli i idei Wschodu na pewno istnieje. Najważniejsze jest wiedzieć, kto jest moim Panem i czego ode mnie oczekuje.

Dariusz Pietrek

Sekty i Fakty - nr 13 2/2002