Reiki

Kazali mi zamknąć oczy, groźnie zabraniając mi ich otwierać. Siedziałam na stołku, a oni coś robili nade mną. Czułam dmuchanie. Trwało to 2 - 3 minuty. Kiedy ktoś otworzył oczy, został głośno zrugany. Powiedziano nam, że po pierwszym stopniu inicjacji mogę pomagać poprawiać samopoczucie, kondycję, zdrowie własne i innych przez dotyk... 
Współcześnie pracownicy służby zdrowia hołdujący ideom New Age, jak i rozmaici UZDROWICIELE „odkryli” zdrowie „holistyczne”, a medycynę tradycyjną uważają za „odczłowieczoną” i „lekomańską”. Terapia New Age, która chętnie podpiera się religią, filozofią lub magią, zaleca „dotyk terapeutyczny”, nakładanie rąk na ciało pacjenta, aby dostarczyć choremu hinduskiej „prany”, „uniwersalnej siły życiowej” lub „boskiej energii”. Wszystkich tych technik można się „nauczyć” na specjalnych kursach, które często przypominają obrzędy religijne. 

Historia dużego palca u nogi

Zwolennicy i praktycy reiki twierdzą, że była ona już kiedyś na ziemi. Tą sztuką posługiwał się Budda, Jezus Chrystus, a także ich uczniowie. Do jej ponownego odkrycia doszło jednak dopiero w drugiej połowie XIX wieku za sprawą dra MIKAO USUI. Miał on być rzekomo duchownym chrześcijańskim, lecz nie wiadomo bliżej jakiego wyznania, oraz wykładowcą Doshishe University w Kyoto. 
Poszukiwał uporczywie odpowiedzi na pytanie: W jaki sposób Jezus i Jego uczniowie czynili cuda? W czym tkwi tajemnica nieograniczonej mocy Jezusa i uzdrawiającej mocy Buddy? Nie znalazł odpowiedzi w Ewangelii, chociaż dla czytania jej w oryginale nauczył się nawet języka greckiego i hebrajskiego. Po siedmioletnich poszukiwaniach w jednym z klasztorów buddyjskich, w Japonii, odnalazł księgi pisane w starożytnym języku, z których jedna zawierała zapomniane znaki, słowa i symbole, jakimi posługiwał się Budda. Spisane przez nieznanego ucznia nauki Buddy zawierały szczegółowe opisy jego metody leczenia: znaki, formuły, a także opisy pozycji rąk. Dr Usui stał się w ten sposób posiadaczem cennej wiedzy, która jednak nie dała mu jeszcze mocy uzdrawiania. Szukał nadal, lecz tym razem już w sobie. Podjął długotrwały post i medytację, pomimo że opat buddyjski ostrzegał go, że jest to droga bardzo niebezpieczna i stanowi zagrożenie dla życia. Dr Usui na jednej ze świętych gór Japonii położył 21 kamieni i tam, żyjąc pod gołym niebem, poszcząc i oddając się medytacji, przeżył 21 dni. 
Po tym okresie przeżył inicjację: dostrzegł spływający z nieba świetlisty promień, który go poraził swoją mocą. Potem spłynęły na niego świetliste znaki, te same, które odkrył w tajemniczych księgach. Otrzymał je więc po raz wtóry. Po skończonym transie, gdy schodził z góry, uderzył się w duży palec u nogi, zdzierając przy tym paznokieć. W wielkim bólu chwycił palec w rękę. Ból ustąpił, a krwawienie ustało. W ten sposób rozpoznał, że otrzymał moc. Dr Usui wykształcił wielu uczniów. Pod koniec swego życia jednego z nich, dra Chujiro haYashi, uznał za swego następcę i Wielkiego Mistrza Reiki. Nowy mistrz założył w Tokio klinikę, w której leczono i uczono sztuki reiki. Do tej kliniki została przyjęta w 1935 r. młoda kobieta z Hawajów, Hawayo Takata, cierpiąca na chorobę nowotworową. Dzięki metodzie reiki pozbyła się guza, który miał być operowany i odzyskała pełnię zdrowia. Sama też stała się gorącą zwolenniczką reiki. Po kilku latach nauki i praktyki została mianowana mistrzynią Systemu Naturalnego Leczenia dra Usui. Ją to umierający dr Hayashi wyznaczył na swoją następczynię. Stała się uzdrowicielką i głosicielem reiki.

Przez 45 lat wykształciła 22 mistrzów. Po jej odejściu, w 1980 r., Wielką Mistrzynią Reiki została jej wnuczka, Phyllis Lei Furumoto. W trzy lata po śmierci Hawayo Takaty przy jej grobie, na Hawajach, odbył się I zjazd Mistrzów. Zawiązali oni Związek Mistrzów Reiki, do którego obecnie należy ponad 300 uzdrowicieli. W samych Niemczech pracuje około 60 mistrzów. Cel Związku wyrażają słowa: Jesteśmy Przymierzem Mistrzów Reiki. Uważamy wszystkich mistrzów za równych sobie w jedności reiki. Uznajemy Phyllis Lei Furumoto jako Wielką Mistrzynię z bezpośrednim duchowym rodowodem wywodzącym się od Mikao Usui, Chujiro Hayashi i Hawayo Takaty. Celem Przymierza jest wspieranie nas jako nauczycieli Systemu Naturalnego Leczenia Usui. 

Na rodzinnym podwórku

Sztuka reiki przybyła do Polski przed kilkoma laty, dzięki zorganizowanemu przez Teatr STU w Krakowie międzynarodowemu seminarium na temat niekonwencjonalnych metod leczenia. Reiki prezentowała na tym spotkaniu, jednocześnie lecząc i inicjując pierwszych uczniów, Brygida Mullerz Niemiec. Na X Ogólnoświatowym Zjeździe Mistrzów Reiki, w 1993 r. w Kanadzie, opracowano i przyjęto KODEKS ETYCZNY obowiązujący Mistrzów Reiki. Czytamy w nim m. in.: Cenię moje kontakty z siłą większą niż moja, uznaję, że uzdrowienie jest czymś co mogę dać sobie i mogę się uczyć z tej mocy, ale nigdy nie mogę skontrolować. Jak twierdzi jeden z polskich Mistrzów Reiki, Jan Paterko, REIKI NIE JEST RELIGIĄ, ale zaznacza on, że: W wielu kulturach znana była energia, którą określa słowo - Reiki - przybierała jedynie inną nazwę: w Indiach - Prana, u kapłanów hawajskich była to - Mana, w chrześcijaństwie - Światło, Duch Święty, u Egipcjan - Ka (J. Paterko, Uzdrawiająca energia reiki, wyd. Centrum Usługowo - Szkoleniowe Reiki, Gliwice, s. 12). 
Tym samym Duch Święty, nie jest Osobą, a jedynie energią, która może być w różny sposób nazwana, niekoniecznie zgodnie z Objawieniem Bożym. Hawayo Takata napisała: Wierzę, że istnieje Jedyna Najwyższa Istota, Nieskończony Absolut - Dynamiczna Siła, która rządzi światem. Jest Ona nieznana ludzkim oczom. Moc, która wibruje, a wszystkie inne moce tracą przy niej siłę i znaczenie. Tak więc jest to Absolut! Ta moc jest niezgłębiona, niewymierna, a będąc Siłą Ożywiającą cały wszechświat, jest niepojęta dla człowieka. Mimo to, każda jedna istota otrzymuje jej błogosławieństwo każdego dnia, na jawie, we śnie. Wielcy Nauczyciele i Mistrzowie nazywają ją różnie: wielkim Duchem, Siłą Ożywiającą cały wszechświat, Energią Życia, Absolutem, Falą Eteryczną - ponieważ uśmierza ból i pogrąża w głębokim świetle. Falą Kosmiczną - ponieważ promieniuje wibracja- mi podniosłych uczuć i wnosi je do powszechnej harmonii.(...) Ja jestem TYM, ty jesteś TYM, wszystko jest TYM. 

Znaczenie słowa reiki

Wyjaśniając znaczenie słowa „reiki" przytacza się taką jego etymologię: rei oznacza deszcz (niekiedy tłumaczy się jako klucz); ki oznacza siłę życia, uniwersalną energię kosmiczną; dlatego też „reiki" oznacza miłość zawartą w dotyku rąk, która swoją mocą przywołuje złoty deszcz uniwersalnej energii kosmicznej i skierowuje go do ciała pacjenta. Podczas długiego, uspokajającego zabiegu reiki, uzdrowiciel nasyca energią cały organizm pacjenta. Punktem wyjściowym do przeprowadzenia zabiegu są odpowiednie pozycje rąk. Reiki was poprowadzi - zapewnia Mistrz Jan swoich uczniów - Jeśli położycie na kimś ręce, energia automatycznie skieruje się do źródła choroby, nie zatrzymując się tylko na jej objawach. Bardzo ważnymi pozycjami rąk jest położenie ich na uszach i stopach, na których są receptory wszelkich organów człowieka. Ważnymi miejscami są także: grasica (układ odpornościowy), splot słoneczny i hara - centra energetyczne, skąd energia przedostaje się dalej. 
Wielki uzdrowiciel reiki, Bodo, napisał w swej książce: Nie chodzi o zwalczanie choroby, lecz o rozpoznanie jej sensu, wskazanie, przypatrzenie się nam samym, aby dojść do tego, czego nam brakuje do całości... Być może doświadczyłeś już tej cudownej płaszczyzny, na której jesteśmy połączeni ze wszystkimi aspektami wszechświata. W tym stanie są zniesione wszelkie oddzielające czynniki między naszą osobowością a otaczającym nas istnieniem. Słowa te przypominają obietnice związane z medytacją jogi, która znosi granice między jednostką a otaczającym ją światem... Każde seminarium reiki kończy się odpowiednią MEDYTACJĄ, prowadzoną przez mistrza. Przykładem może być medytacja mistrza Jana: Ty, który chcesz być zdrowy, Ty, który chcesz być silny, Ty, który chcesz sięgnąć dalej, poddaj się teraz uzdrawiającej potędze tych kolorowych słów w tej kolorowej medytacji dla Ciebie: Oddychaj. Wsłuchaj się w swój oddech równy i spokojny i skup się wyłącznie na nim. Usłysz jego ton, jego wibracje. Ciesz się jego trwaniem... Za każdym oddechem wpływa do Twojego ciała potężny strumień nieskończonej Ki. Za każdym wydechem oddalają się z Twojego ciała komórki zużyte i niepotrzebne... Za każdym wdechem wpływa do Twojego ciała potężny strumień nieskończonej Miłości. Za każdym wydechem oddalają się z Twojego ciała wszelkie uczucia zużyte, chore i negatywne... Każdy wdech wznosi Twoje skrzydła u ramion. Rozwiń je. Wzleć! Rozsuń chmury przed sobą, żeby wpłynąć w nieskończony kosmiczny błękit. Płyń. Wykąp się w tym czystym błękicie jak w źródle. Poczuj, jak dotyka Twojej skóry, poczuj, jak wnika w Twoje pory, jak chłodzi Twoje czoło. Wciągnij w płuca ten orzeźwiający chłód i nasącz nim każdą komórkę Twojego ciała. Pozwól, aby usunął wszelkie stany zapalne, rozdrażnienie, gorączkę. Niech da Ci odprężenie, spokój, sen, prawdę. Jesteś Prawdą. Jesteś Ciszą. Ogarnij wzrokiem swoją Zieloną Planetę... itd. itd. Energię reiki można przekazywać: zwierzętom, roślinom i środowisku, które nas otacza. Współcześni mistrzowie reiki powtarzają, że trzeba zaufać reiki i pamiętać o tym, że nie może ona nikogo skrzywdzić, zranić - jest energią budującą i czyni jedynie dobro (J. Paterko, s. 48). Musi być jednak w tej „metodzie” możliwość różnych nadużyć, skoro w Kodeksie Etycznym dla Mistrzów reiki można spotkać m. in. następujące wskazania: Nie wykorzystam mojej pozycji jako Mistrz Reiki do nawiązania intymnych kontaktów seksualnych z moimi uczniami lub potrzebującymi; - Dam wystarczająco dużo czasu do pełnego uwolnienia się spod mojego wpływu uczniów lub ex-potrzebujących, zanim nawiążę z nimi intymne kontakty. Człowiek, który przeszedł inicjację II stopnia ma możliwość oddziaływania mentalnego. Jan Peterko w swojej książce (s. 64 - 65) przestrzega przed dokonywaniem w ten sposób zmian u jakiejś osoby wbrew jej woli. Jest więc w sztuce reiki MOŻLIWOŚĆ ODDZIAŁYWANIA na „sferę psychiczną” człowieka bez jego zgody. Uzdrawiaczem reiki dla siebie i innych może być każdy. Łączy się to z obowiązkiem podjęcia całego łańcucha działań związanych z doskonaleniem własnej osobowości i samokształceniem. Według mistrzów reiki: każdy człowiek przychodzi na świat ze zdolnościami do samoleczenia. Zatraca je jednak „po drodze” żyjąc w nienaturalnym dla siebie środowisku, podlegając niekorzystnym wpływom, zapominając o obowiązku duchowego rozwoju. Aby ponownie posiąść umiejętność samoleczenia i leczenia należy zdobyć odpowiednią wiedzę i przejść kilka stopni wtajemniczenia, tzw. inicjacji. Inicjacji może dokonać jedynie Mistrz reiki. Po niej, polegającej na czymś w rodzaju oczyszczeniu przyszłego uzdrawiacza, można już leczyć. Mistrz w czasie inicjacji przekazuje po prostu kod energetyczny. Kiedyś przekazywano go tylko mnichom, i to po ich wieloletniej pracy nad sobą, nad morale i etyką. Dziś „sprzedaje" się tę sztukę za odpowiednią cenę. 

Bądź czujny! Nie daj się zwieść!

Jedna z uczestniczek seminarium reiki wspomina: 
Usłyszałam o istnieniu reiki - jako o energii, która pomaga zdrowiu i że każdy może ją otrzymać wpłacając 800 tys. złotych. Poszłam na ulicę Rajców. Wpłaciłam 800 tys. i tego samego dnia byłam inicjowana. Inicjował mnie Holender, zaproszony przez p. Malisa Arteckiego. Kazali mi zamknąć oczy, groźnie zabraniając mi ich otwierać. Siedziałam na stołku, a oni coś robili nade mną. Czułam dmuchanie. Trwało to 2 - 3 minuty. Kiedy ktoś otworzył oczy, został głośno zrugany. Powiedziano nam, że po pierwszym stopniu inicjacji mogę pomagać poprawiać samopoczucie, kondycję, zdrowie własne i innych przez dotyk. Uczono nas form tych dotyków i kazano jak najwięcej potem ćwiczyć. Po kilku miesiącach nastąpił drugi stopień inicjacji, za który zapłaciłam dwa miliony. Udzieliła mi go siostra Mariusza Bugaj. Też siedziałam na stołku z obowiązkowo zamkniętymi oczami. Wcześniej pokazano nam 4 znaki sanskryckie, aby koniecznie je zapamiętać i nauczyć się, a inicjator zakoduje je w mojej podświadomości. Zabroniono mi również pod groźbą zdradzić je komukolwiek, czy ujawnić. Również nakazano nam tajemnicę wszystkiego tego, co było na inicjacji. Nikt nie wie co się tam działo, bo mieliśmy zamknięte oczy. Siostra mnie nie dotykała. Mówiła słowa w obcym języku i czułam dmuchanie. Powiedziano nam, że w drugim wtajemniczeniu otrzymaliśmy moc leczenia wszystkich chorób przez przesyłanie energii reiki na odległość przez znaki rysowane i przesyłane imaginacyjnie. Potem bez przerwy musiałam robić reiki, to mnie zupełnie zniewalało, przeszkadzało robić cokolwiek innego, pracować i myśleć. Traciłam pamięć. Nie miałam ochoty na nic. Otrzymywałam wciąż bóle, które usuwałam reiką. Nie miałam czasu na nic, tylko miałam ochotę robić reiki. To było omamienie, a ludzie wciąż zgłaszali się do mnie. Kiedy szłam do spowiedzi, byłam atakowana przez bóle. Teraz mam lęk przed reiki, która jakby zwróciła się przeciw mnie. Nie rozumiem w co weszłam, ale czuję, że to jest coś złego i niebezpiecznego. Uratować mnie może tylko Bóg. Anonimowy ksiądz, już po otrzymaniu II stopnia wtajemniczenia w reiki, zerwał z nią. W publicznym liście (Reiki - klucz do Ki?, Rycerz Niepokalanej, nr 9, 1994) wyznał: Mówiono mi: nawet katolicka zakonnica jest „mistrzynią" w Polsce i prowadzi szkolenie; ten „system" jest ponad wszystkimi religiami, możesz się niczego nie obawiać! Tym uśpiono moją czujność do tego stopnia, że na szkolenie związane z II stopniem „wtajemniczenia” poszedłem w koloratce, a więc w stroju duchownego! Czułem się okropnie w charakterze ucznia, gdyż nie wypadało mi przejąć roli nauczyciela nawet wtedy, gdy musiałem w grupie, w której prawie wszyscy uważali się za katolików, protestować przeciwko głoszeniu chociażby buddyjskiej teorii reinkarnacji! Nawet jeśli ta ostatnia nie jest dla „mistrzów” reiki podstawą ich wiary, staje się jednak ważnym jej „dogmatem”, powszechnie uznawanym, a nawet głoszonym. (J. Peterko wyraźnie wskazuje, że praktykujący reiki zakładają reinkarnację, por. dz. cyt., s. 67 - przyp. A. Z.) Uważam więc, że wiara ta jest przynajmniej jednym z „owoców” reiki, po którym można ten system rozpoznać. Trującym owocem fałszu, przed którym trzeba przestrzec uczniów Jezusa. (...) Bądźmy czujni, gdy nam obiecują moc „samoleczenia”, gdy chcą podłączyć nasze ręce do „Boga - Energii Kosmicznej”, gdyż stąd już jeden krok do „samozbawienia”, podeptania Krzyża i uznania Chrystusa za zwykłego człowieka, w «ostatniej, najdoskonalszej formie, wyzwolonej od konieczności łączenia się z ciałem». (...) Wystarczy podstawić w miejsce owej „Fali” czy „Energii” pojęcie naszego Boga w Trójcy Świętej Jedynego, by imiona te zabrzmiały jak bluźnierstwo! Przecież to czysty panteizm! Poza tym człowiek (czy tylko? kto za nim stoi?) przekazuje się w II „wtajemniczeniu” trzy znaki, które możesz czynić w powietrzu ręką lub tylko w wyobraźni, byś tymi znakami „zmuszał” Boga do działania w sposób przez ciebie określony! Czy naprawdę wierzysz, że sam Bóg, Ten Prawdziwy, podda się na wzór fali radiowej sile twojego magicznego znaku? Brooks Alexander, ekspert z uniwersyteckiego miasta Berkeley (Kalifornia), mówi: Nietrudno stwierdzić, że manipulacja psychiczna może jakąś dobrą skądinąd metodę leczenia przemienić w duchową pułapkę. Istota relacji lekarz - pacjent polega na tym, że na pewnych płaszczyznach tworzy się rodzaj zaufania, poddania się uzdrowicielowi. Jeśli więc chrześcijanin poddaje się pasywnie jakiemuś uzdrowicielowi, który liczy na siły duchowe (czy jego własne, czy też inne wpływy, którym służy jako kanał), łatwo może dojść do duchowego zamętu lub związania. Prawdopodobnie żadna ze wschodnich czy okultystycznych metod leczenia nie jest sama w sobie „neutralna", nawet jeśli świadomie i oficjalnie odcina się od poglądów filozoficznych; jej ramy metafizyczne - z których pochodzi - przenikają i obejmują ją do tego stopnia, że każdy element ćwiczeń jest ściśle wpleciony w leżący u jej podstaw system wiary (Alexander B., Holistic Health, SCP Journal, Berkeley, sierpień 1978, s. 16). Religię charakteryzuje poddanie Bogu, a nie sterowanie Jego mocą. Religia wiąże się z wiarą. Dr Usui wybrał drogę zdobycia wiedzy, a nawet wejścia „w kompetencje Pana Boga". Chciał zdobyć wiedzę i moce, sam przez siebie, niejako wymuszając to na Panu Bogu. Uzyskanie wiedzy na tematy duchowe i sprawowanie nad nimi władzy stanowi istotę magii i jest przeciwieństwem religii. Człowiek, zrywając w ogrodzie rajskim, za namową szatana, owoc z drzewa poznania dobra i zła, podporządkował się jego mocy. Rzeczywiście uzyskał poznanie, ale przyniosło mu ono smutek i uzależnienie od zła. Próba zdobycia bezprawnej władzy nad Bogiem, chęć posiadania władzy pozwalającej dominować i sterować tym, co nadprzyrodzone, leży u podłoża magii (por. Ez 13, 18 - 19) i stanowi antytezę właściwego stosunku stworzenia do Stwórcy. Jezus podczas uzdrawiania nie posługiwał się żadnymi znakami. Uzdrawiało Jego Słowo. To Ono miało moc wiążącą wszelkie siły zła. Również Jego uczniowie dokonywali uzdrowień i uwolnień „w imię Jezusa". Moc wiążącą w reiki posiadają znaki, lecz, jak stwierdził dr Usui, znajomość znaków nie dała jeszcze mocy uzdrowienia. Dopiero w transie, po medytacji, tajemnicza, niezindentyfikowana siła, wzbudzająca w nim odczucie lęku i przerażenia, wkodowała mu w podświadomość te tajemnicze znaki (por. M. Bugaj, Reiki Usui Shiki Ryoho, cz. 1, s. 11). Znaki te, uczynione ręką nad chorym, mają moc wiążącą wobec chorób. Nasuwa to nieodparcie skojarzenie z tajemniczymi znakami, którymi REIKI posługuje się magia. Pismo Święte ostrzega przed ślepą wiarą w cokolwiek. Apostoł Jan pisze: Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie (1J 4, 1). Św. Paweł, zwracając się do Koryntian, z naciskiem podkreśla, że nie wolno mieć nic wspólnego z demonami: Nie chciałbym, byście mieli coś wspólnego z demonami. Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów. Czyż będziemy pobudzali Pana do zazdrości? Czyż jesteśmy mocniejsi od Niego? Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje (1 Kor 10, 21 - 23). W Efezie nawróceni wróżbici palili swoje księgi świadomi, że nie mogą służyć Chrystusowi i mocom demonicznym (por. Dz 19, 19). 

Ku przestrodze

Pacjentka sztuki reiki napisała: Jedna z koleżanek poleciła mi radiestetkę panią Zofię, ponieważ chciałam sprawdzić stan swojego zdrowia. Zaprosiłam więc p.Zofię do siebie, do domu. Byłam wówczas w doskonałym stanie zdrowia. Niczego nie podejrzewając poddałam się badaniu. Pani Zofia stwierdziła, że posiadam kamienie na woreczku żółciowym i nowotwór na narządach kobiecych. Po jej wyjściu zaczęłam się bardzo źle czuć. Podczas badania robiła nade mną dziwne znaki ręką. Pani Zofia postanowiła mnie leczyć, jak się później okazało, z chorób, których w rzeczywistości nie było, zrobiłam odpowiednie badania lekarskie. Zaprosiła mnie do siebie do domu. Okazało się, że ma ona oficjalny gabinet odnowy biologicznej z dużym napisem REIKI. Niczego nie podejrzewając, poddałam się kolejnemu „leczeniu", po którym poczułam się jeszcze gorzej. Straciłam zupełnie siły, nie mogłam utrzymać się na nogach. Od kilku miesięcy jestem chora i nie pracuję, nie mogę przyjść do siebie. Wielokrotnie p. Zofia dzwoniła do mnie, przysyłała listy, proponowała „wspólną modlitwę" i abym poszła na I stopień reiki. (...) Mój kierownik duchowy, widząc pogarszający się stan mojego zdrowia, zabronił mi kontaktów z panią Zofią. Od tygodnia stopniowo odczuwam poprawę zdrowia..

LITERATURA:
- Abramowski S., Reiki bez legendy, Nie z tej ziemi, nr 11 (27), 1992, s. 36 - 37.
- Bugaj M. J., Reiki Usui Shiki Ryoho, cz. 1, Warszawa 1992.
- Gabor B., Starojapońska sztuka - Reiki, Bądź zdrów, nr 4, 1992, s. 8 - 9.
- Kilarska M., Czy „reiki” nie jest podstępem szatana? Głos krytyczny o „reiki”, mszp., ss. 7.
- Ks. X, Reiki - klucz do ki?, Rycerz Niepokalanej, nr 9 (459), 1994, s. 367 - 369.
- Kulinicz E., Boska energia Reiki, Nie z tej ziemi, nr 6 (22), 1992, s. 3, 14 - 15.
- Kulinicz E., Reiki pierwsze wtajemniczenie, Nie z tej ziemi, nr 7 (23), 1992, s. 23 - 25, 30.
- Peterko J., Uzdrawiająca energia reiki, wyd. Centrum Usługowo Szkoleniowe Reiki, Gliwice 1991.
- Pfeifer S., Czy zdrowie za wszelką cenę? Medycyna alternatywna a wiara chrześcijańska, wyd. Effatha Wrocław 1994.

Sekty i Fakty - nr 11 (3/2001)