Świadkowie Jehowy i kwestia krwi - czyżby kolejne nowe światło?

W społeczeństwie polskim, a także w innych społeczeństwach na świecie, Świadkowie Jehowy są bardzo silnie kojarzeni ze sprawą transfuzji krwi. Od czasu do czasu wypływa w mediach jakaś głośna sprawa związana ze Świadkami Jehowy, którzy odmówili sobie lub członkom swej rodziny tego zabiegu, co często kończyło się śmiercią. 

Świadkowie Jehowy jednak - jak się wydaje - nie poczytują sobie tego za ujmę. Nawet więcej; wszystko wskazuje na to, że czyn ten jest dla nich powodem do chluby, bowiem w ich oczach wygląda on jak sprostanie wymaganiom Bożym. Co więcej; Świadkowie w swych publikacjach zamieszczają dowody tej rzekomej "chluby". 

Przykładem tego może być choćby ich periodyk "Przebudźcie się!" z 8 czerwca roku 1994. Aż ponad połowa owego numeru (str. 3 - 15) jest poświęcona pamięci małych dzieci, które zmarły w wyniku odmowy transfuzji. Artykuł kreuje ich na swego rodzaju bohaterów wierności Bogu (sic!).

Debata jaka toczy się na arenie międzynarodowej na temat problemu transfuzji krwi u Świadków Jehowy jest bardzo złożona i burzliwa. Odbywa się na płaszczyźnie zarówno teologicznej, jaki medycznej. O ile inne kwestie związane z samymi Świadkami Jehowy są dostępne jedynie dla wąskiego grona znawców tematu i w większości nie są znane laikom, to w kwestii transfuzji sprawa wygląda zupełnie inaczej. 

Temat ten chyba najbardziej absorbuje ludzi postronnych nie związanych bezpośrednio z tą grupą wyznaniową. Jest on jednocześnie bardzo drażliwy i kontrowersyjny, bowiem często wywołuje niechęć czy niemal strach wobec tej społeczności religijnej. Zdaje się także wzniecać ataki i oskarżenia o powodowanie śmierci niewinnych ludzi w imię wypaczonego pojmowania prawa Bożego. Pojawiają się tu jednak "pierwsze jaskółki" wskazujące na przymiarki Zarządu do zmiany tej bardzo kontrowersyjnej nauki.

Spożywanie krwi
"Począwszy od lat czterdziestych bieżącego stulecia świadkowie Jehowy nie godzą się na oddawanie swej krwi ani na przyjmowanie transfuzji, podczas gdy przedtem nie robili z tego żadnej kwestii" ("Strażnica", rok XCIV nr 11, str.17). 

Skąd zatem ten pogląd się wziął? Ze zbyt dosłownego odczytywania pewnych wersów biblijnych, co niestety często ma miejsce u Świadków Jehowy. Podobnie też było ze Staro Testamentalnym zakazem dotyczącym spożywania krwi, na który Świadkowie Jehowy lubią się powoływać. Takim tekstem mówiącym, że nie wolno spożywać mięsa z krwią jest m.in.: fragment z Rdz 9:4. 

Jak zatem widzimy jest w nim tylko mowa o spożywaniu. Podobnie traktują ten problem także i inne wersety ze Starego Testamentu (np. Kpł 3: 16). Jest rzeczą dla nas oczywistą, iż w czasach opisywanych przez Pismo Święte nie było transfuzji krwi. Jednak Świadkowie upierają się przy swoim. Mówią, że dożylne podawanie jakiejś substancji jest równoznaczne z jej spożywaniem (por. Prowadzenie rozmów na podstawie Pism, str. 141). 

Następnie argumentują, że nie jest to jedynie Prawo Starego Testamentu (zniesione nowym Prawem Chrystusa, jak było przykładowo z koniecznością obrzezania). Twierdzą, iż tzw. Sobór Jerozolimski (por. Dzieje Apostolskie 15: 4-5) utrzymał postanowienia Prawa Mojżeszowego odnośnie zakazu spożywania krwi (Dz Ap 15: 29).

Tak z grubsza wyglądają argumenty Świadków Jehowy i drobne moje uwagi w kwestii rzekomego zakazu transfuzji krwi. Spróbuję się teraz nieco szerzej do powyższych poglądów ustosunkować.

Czy wolno ratować owce?
Nawet jeśli chwilowo przyjmiemy, iż jest właśnie tak jak mówią nam Świadkowie - tzn. że wersy ze Starego Testamentu traktujące o zakazie spożywania krwi należy rozumieć jako transfuzję - to i tak nie daje im to moralnego prawa do tego, aby narażać z tego powodu życia. Otóż w sytuacji gdy jest ono w jakikolwiek sposób narażone, to Prawo Starego Testamentu ulega w pewnym sensie "zawieszeniu". 

Najlepiej ilustruje to dany nam przez samego Chrystusa przykład. Mianowicie w dwunastym rozdziale Ewangelii św. Mateusza czytamy jak Chrystus polemizuje z broniącymi swych skrajnych poglądów na kwestię szabatu faryzeuszami. Jezus chcąc jakby skorygować ich błędne rozumienie świętowania szabatu zaznaczył, że gdy tego dnia zagrożone jest życie owcy to można, a nawet powinno się "zawiesić" obowiązujące Prawo i tę owcę uratować.

Możemy zatem jednoznacznie wnioskować, że skoro Jezus pozwala (wbrew obowiązującemu wtenczas Prawu) ratować owce, to tym bardziej Jego słowa dotyczą ratowania życia i zdrowia człowieka. 

W innym miejscu Ewangelii Jezus dał za przykład oskarżającym Go faryzeuszom postępowanie króla Dawida, który pozwolił sobie przekroczyć nakazy obowiązującego Prawa gdyż był głodny i jadł chleby pokładne (zarezerwowane tylko kapłanom).

Zauważmy, niewykonywanie szabatu groziło śmiercią (Wj 31: 15). Było zatem większym jak się wydaje przestępstwem w oczach Bożych, niż spożywanie krwi, za które groziło tylko wykluczenie z ludu (Kpł 7: 27). Choć za nieprzestrzeganie szabatu groziła nawet śmierć, to jak uczy Jezus; w sytuacji zagrożenia życia Prawo to można było zawiesić i przekroczyć. Tym bardziej więc postępowanie takie powinno być uzasadnione w sytuacji spożywania krwi, za które groziła mniejsza kara niż za przekraczanie szabatu. 

To zdają się przegapiać Świadkowie Jehowy, narażając siebie i swych współbraci na śmierć. Od razu widać jaką wielką szkodę czynią oni swym współbraciom przez takie wybiórcze traktowanie tekstu Pisma Świętego.

Nie burz dzieła Bożego ze względu na pokarmy
Przejdźmy teraz do kwestii Soboru Jerozolimskiego. Otóż Sobór ten wcale nie miał na celu nakazywać chrześcijanom nie spożywania krwi. Dał on tylko m.in. zalecenie dla nawróconych z pogaństwa chrześcijan, żeby wstrzymywali się oni od pewnych pokarmów (co jest również związane z krwią). Zalecenie to nie jest jednak bezwzględnym nakazem. Miało ono być głównie przestrzegane aby nie gorszyć przypadkiem chrześcijan pochodzenia żydowskiego, którzy byli przywiązani do starych praw. 

W Dziejach Apostolskich (15: 29) znajduje się także sugestia aby wstrzymać się od krwi pochodzącej z ofiar składanych bożkom (por. też Ap 2: 14). Należy tu jednak zaznaczyć, że to głównie w Starym Testamencie było surowo zakazane spożywanie krwi kultycznej. 

Ogólnie rzecz biorąc; Nowy Testament nie stawia takich wymogów w stosunku do chrześcijan pochodzenia pogańskiego. Do nich już bowiem nie odnosiły się zalecenia o nie spożywaniu krwi. Św. Paweł nawet pisał: "Tak więc wszystko, cokolwiek w jatce sprzedają, spożywajcie, niczego nie dociekając - dla spokoju sumienia. Jeżeli zaprosi was ktoś z niewierzących a wy zgodzicie się przyjść, jedzcie wszystko, co wam podadzą, nie pytając o nic - dla spokoju sumienia" (1 Kor 10: 25, 27). 

Oczywiście jeżeli można jeść "wszystko", to również potrawy zawierające krew. W liście do Tymoteusza św. Paweł pism: "Ponieważ wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre, i niczego, co jest spożywane z dziękczynieniem, nie należy odrzucać" (1 Tm 4: 4). I jeszcze jedna argumentacja: "Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym" (Rz 14: 17). 

Jak zatem widzimy, tu już się nie czyni rozróżnienia w tym co "dobre", a co "złe" w jedzeniu. Zatem jasne się staje, że nakazy Soboru Jerozolimskiego były warunkowe i miały wzgląd jedynie na odczucia judeochrześcijan. Jeszcze raz oddajmy głos świętemu Pawłowi, który wyraził to jednoznacznie w słowach z listu do Rzymian: "Nie burz dzieła Bożego ze względu na pokarmy. Wprawdzie każda rzecz jest czysta. stałaby się jednak zła. jeśliby człowiek spożywając ją, dawał przez to zgorszenie. Dobrą jest rzeczą nie jeść mięsa i nie pić wina, i nie czynić niczego. co twego brata razi i gorszy albo osłabia" (Rz 14: 2(1 - 21, BT).

Transfuzja kompleksów
Szanujmy więc z jednej strony odczuciu religijne Świadków, lecz jednocześnie z drugiej strony nie pozwalajmy im zbytnio "dogmatyzować". Świadkowie Jehowy potępiając pewne pokarmy (np. kaszankę) powinni pamiętać też o słowach z listu do Kolosan: "Niechaj więc nikt o was nie wydaje osądu co dojedzenia i picia, bądź w sprawie święta czy nowiu czy szabatu" (Kol 2: 6).

Ciekawe, że kierownictwo Świadków Jehowy jakby nie chciało tego wszystkiego wiedzieć. W swych publikacjach posuwają się nawet do tego, że próbują wręcz zdemonizować transfuzje krwi i popadają tym samym w skrajną przesadę i absurd. 

Uczyli kiedyś przykładowo za "jednym z chirurgów" ("Strażnica" ang. z 15 września 1961. str. 564), że przez transfuzje krwi można od kogoś przejąć... złe cechy charakteru, takie jak kompleksy niższości (sic!).

W innej swej publikacji, posunęli się nawet do zamazania prawdy o poglądach na temat krwi u pisarzy starochrześcijańskich. I tak w swojej książce zatytułowanej: Prowadzenie rozmów na podstawie Pism napisali (na str. 40), że Tertulian swym "Apologetyku" myślał tak samo jak oni odnośnie spożywania krwi zwierzęcej. 

Tymczasem Tertulian miał tu na myśli jedynie pewne grupy chrześcijan, które chciały w ten sposób zerwać z kultycznym charakterem spożywania ofiar z krwią (misteria pogańskie). Świadkowie Jehowy tendencyjnie przemilczają fakt, że gdzie indziej w tym samym zresztą dziele które cytują, Tertulian nie czyni już wyjątków co do pożywienia i wyraźnie odcina się od pouczeń Starego Testamentu w sprawach jakichkolwiek ograniczeń w pożywieniu pisząc o ogóle chrześcijan: nie zgadzamy się z Żydami ani w sprawie wyjątków w pożywieniu, ani w święceniu dni uroczystych" (Apologetyk, Poznań 1947, pod red. dr Jana Sajdaka, str. 91). 

Widzimy zatem, że o tych miejscach, gdzie Tertulian nie czyni żadnych wyjątków w pożywieniu. "Strażnica" zdecydowanie woli milczeć.

Rewolucyjny zwrot?
Od 1961 roku Świadkowie Jehowy, którzy poddają się transfuzji krwi zostają wykluczani z Organizacji za "przekroczenie prawa Bożego" (por. Świadkowie Jehowy głosiciele królestwa Bożego, str. 183). Ostatnio jednak amerykański The Times (z 14 czerwca 2000) podał w artykule Ruth Gledhill pt. ,.U-turn on blood transfusions by Witness" ("Odwrót w poglądach na transfuzje krwi u Świadków" ) informację, że w społeczności Świadków Jehowy nastąpił rewolucyjny zwrot. 

Miał się bowiem radykalnie zmienić pogląd Ciała kierowniczego w kwestii wykluczania tych Świadków, którzy transfuzji krwi już dokonali. Pani Gledhill pisze, że decyzje taką w Ciele kierowniczym już podjęto, czego następstwem miało być rozesłanie listów do starszych w Wielkiej Brytanii, gdzie instruuje się ich o dalszym nie wykluczaniu tych, którzy decyzje o transfuzji chcą podjąć dla siebie. 

Ta instrukcja dotyczy ponoć starszych nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale na całym świecie. Reprezentant Świadków w Wielkiej Brytanii Paul Gillies skomentował to ponoć w ten sposób, że od tej pory transfuzja krwi nie będzie już kwestią zasadniczą ("core value") w nauczaniu Świadków, a ktoś kto się podda transfuzji, i potem będzie żałował tego nie będzie wykluczony. Ponoć nawet ci, którzy nic będą żałować nie będą wykluczani choć można ich traktować jako będących w dystansie ("dissociated") od organizacji.

Geofrey Unwin, były Świadek Jehowy zacytowany przez Times, jest tą zmianą nauki (czyli tzw. "nowym światłem") oburzony. Pamięta bowiem czasy gdy wykluczano z Organizacji za samo kwestionowanie nauk i o transfuzji, nie mówiąc już o jej dokonaniu.

W momencie pisania tego artykułu (początek lipca roku 2000) informacje z Times'a nie zostały jeszcze potwierdzone przez bieżące oficjalne publikacje Świadków Jehowy. Również pytani przeze mnie polscy świadkowie twierdzą, że informacje z Times a należy traktować raczej sceptycznie, bowiem o żadnych tego typu dyrektywach nawet nie słyszeli. 

Osobiście spodziewam się jednak. że wcześniej czy później podane przez Times decyzje Zarządu Organizacji Świadków Jehowy mogą być oficjalnie ogłoszone. Wspomniana decyzja Ciała kierowniczego nastąpiła niedawno, a to co się publikuje w oficjalnych publikacjach Świadków jest często odzwierciedleniem decyzji Ciała sprzed wielu miesięcy. Byłby to spory przełom, gdyby te decyzje zostały oficjalnie ogłoszone. 

Powinni jednak wtedy uczciwie zapytać samych siebie: Dlaczego wcześniej nie można było wprowadzić tak istotnej decyzji? Mogło by to uchronić przed śmiercią wiele istnień ludzkich ślepo wierzących w dyrektywy narzucane i dowolnie zmieniane przez Ciało Kierownicze.

Jan Lewandowski

Sekty i Fakty - nr 7 (3/2000)