Co doskwierało Pawłowi?

Dany mi został oścień dla ciała.
2 Kor 12, 7

Rozmaite bywają domysły egzegetów biblijnych próbujące rozszyfrować istotę tajemniczej dolegliwości Pawłowej – określonej przez niego jako udręczenie mające go powstrzymywać przed popadnięciem we władanie pychy (2 Kor 12, 7-10). Jedni chcą tutaj widzieć jakąś dolegliwość fizyczną lub psychiczną świętego Pawła. Inni – dopatrują się w tejże słabości Pawłowej jakichś zgryzot związanych z podleganiem nieustannym prześladowaniom ze strony wrogów chrześcijaństwa bądź też z rozgoryczeniem powstającym w wyniku doznawania wrogości od niektórych wspólnot chrześcijańskich. Bywają tacy, którzy doszukują się w tej bolesnej rozterce byłego Szawła przejawów wyrzutu sumienia za jego dawne życie jako prześladowcy chrześcijan. Są też m.in. dociekliwi badacze tekstów biblijnych usiłujący przekonać czytelników Nowego Testamentu, że świętego Pawła musiały prześladować jakieś upokarzające pokusy (w tym nawet na tle seksualnym!). 
Tymczasem rzeczywistość tego utrapienia może okazać się zgoła inną niż się na ogół przypuszcza. – Wiemy przecież, jaką wagę w życiu człowieka przywiązywał święty Paweł do rzetelnego realizowania miłości. Wskazuje na to nie tylko jego słynny hymn o miłości (1 Kor 13), ale również znana teza, że miłość jest więzią doskonałości (Kol 3, 14) i wiele innych wypowiedzi (np. Rz 12, 9.10; 1 Kor 8, 1; 16, 14; 2 Kor 8, 24; Ga 5, 13; Ef 4, 2; 5, 2 – itd.). 
Dlatego też warto rozpatrzyć następującą możliwość. – Czy „ościeniem” Pawłowym nie mogły być jego trudności występujące przy doskonałym wcielaniu w życie opisanego przez siebie modelu miłości? – Wszak dobrze znamy popędliwy temperament świętego Pawła. On sam bynajmniej nie ukrywał tej skłonności swojego charakteru (np. Ga 1, 13-15; 2, 11). I to właśnie mogło być istotnym powodem jego perturbacji psychicznych na tle dostrzegania swoich słabości przejawiających się w niekonsekwentnym niekiedy realizowaniu szczytnego ideału wysublimowanej miłości. Tak – jego incydentalne uchybienia przeciwko temu ideałowi.

Przecież sam głosił między innymi: Miłość cierpliwa jest (1 Kor 13, 4)… Miłość nie unosi się gniewem (1 Kor 13, 5)… Miłość nigdy nie ustaje (1 Kor 13, 8). – A jeśli zdarzał się jemu czasem choćby drobny brak cierpliwości albo sporadycznie przytrafiało mu się (niechby tylko minimalne) gniewne uniesienie bądź też przyłapywał się niekiedy (we chwilach ogromnego wyczerpania sił fizycznych i psychicznych) na bezwiednym ustawaniu swojej miłości, to czy nie miał prawa lojalnie przyznawać się do swojego przeniknięcia doznaniem blisko przypominającym ostre dźgnięcie ościeniem? 
Wyznawał on też całkiem szczerze: A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię (Rz 7, 14-15); i dalej: Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro, bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę (Rz 7, 18-19); wreszcie zaś: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! (Rz 7, 24)

Tak więc wcale nie jest wykluczone to, że właśnie w tej dziedzinie, w której wykazał się tak wyśmienitą przenikliwością, święty Paweł miewał czasami braki nawet w tym, osobiście odkrytym i pogłębionym zakresie; przy czym miał również wybitną odwagę jawnego wskazania swoich mankamentów dotyczących wcielania w życie faworyzowanej przez siebie zasady będącej ukoronowaniem wszelkiej doskonałości.

Dlatego i my również, tak jak sam święty Paweł, winniśmy dobywać całych naszych sił, aby stale dążyć do naśladowania Bożej Miłości, aczkolwiek może się zdarzać, że nasze nieudolne wysiłki będą niekiedy „owocowały” dość mizernymi skutkami. Spotykane niepowodzenie nie powinno nas jednak zniechęcać, lecz zawsze pobudzać do wzmożenia starań, by owe dźgnięcia ościeniem stawały się coraz rzadsze.

Ryszard Dezor