Kryszna na przystanku

Przystanek Woodstock to istna mieszanka poglądów i postaw życiowych. Można tam było spotkać skina, punka, anarchistę, jak i kompletnie pijanych żołnierzy Wojska Polskiego. Nie zabrakło oczywiście krysznaitów, którzy specjalnie na czas organizowanej przez Owsiaka imprezy wznieśli Pokojową Wioskę Kryszny, mocno obleganą przez woodstockowiczów. 

Krysznaicka wioska powstała równolegle z dużą sceną Woodstocku. - Dostali do zagospodarowania bardzo dużo przestrzeni - mówi Sebastian Ostryński, kleryk z diecezji zielonogórskogorzowskiej. - Sam fakt, że pozwolono im na taką imprezę, udostępniono prąd i wodę, wskazuje, że ten pan, który jest odpowiedzialny za całość, wyraźnie ich promuje. Bez jego zgody nie można tu zorganizować nic więcej poza rozbiciem namiotów. Pokojowa Wioska Kryszny była ustawiona równolegle do dużej sceny i miała nagłośnienie kierunkowe, dzięki czemu dźwięki z niej dochodzące nie przeszkadzały dużej scenie i vice versa. Na poprzednim Woodstocku małą scenę posiadał również Przystanek Jezus, który niestety nie miał względów u Jurka Owsiaka i w tym roku został wyrzucony poza główną imprezę. Tymczasem wyznawcy Kryszny grali jak zwykle całą dobę, nawet wtedy, gdy na dużej scenie trwał główny program. Nie da się ukryć, że krysznaici potraktowali Przystanek Woodstock jako czas promocji dla swego ruchu. Potwierdzeniem tego są słowa Agnieszki z Łodzi, 27-letniej wyznawczyni Kryszny: - Nie jestem tu dla Woodstocku. Żary są kolejnym miastem na trasie naszego ruchu religijnego.

Pokojowa Wioska Kryszny

- Możecie odwiedzić którykolwiek z naszych namiotów - wołała ze sceny wyznawczyni Kryszny, pełniąca rolę konferansjerki. - Jest jedzenie wegetariańskie, są napoje, są wystawy na temat wegetarianizmu i reinkarnacji. Jest namiot z pytaniami i odpowiedziami. Oferujemy makijaż indyjski oraz książki dla zainteresowanych naszą filozofią lub kuchnią wegetariańską. Mamy małą świątynię, w której jest muzyka i medytacja, więc można się przyłączyć. Postanowiłem rozejrzeć się po wiosce. Wyglądała imponująco. Położona była na planie o średnicy blisko trzystu metrów i składała się z kilkunastu namiotów. Największy z nich miał wymiary 90 na 35 metrów - to właśnie w nim odbywały się wszelkie koncerty, programy i występy. Obok niego rozbito mniejsze namioty tematyczne. Drugim co do wielkości był namiot Food for Peace, czyli „Pożywienie Pokoju”. Krysznaickie jedzenie cieszyło się dużą popularnością. Nic dziwnego, skoro cena jednej porcji wynosiła 2-3 zł. Wyznawcy Kryszny nie spieszyli się jednak z informacją, że pożywienie prasadam jest ofiarowane Krysznie i w gruncie rzeczy stanowi formę rytuału religijnego. W innym miejscu można było kupić pamiątki i stroje krysznaickie. Niektórzy woodstockowicze przebierali się w indyjskie sari i dhoti, co dla krysznaitów stanowiło dodatkową reklamę. - Dzisiaj są urodziny Kryszny, nie zapomnjmy, wszystko dzisiaj robimy dla niego. Staramy się go w jak najlepszy sposób zadowolić, śpiewając jego święte imię - dobiegały ze sceny słowa konferansjerki, która zachęcała zgromadzonych do rytualnego kołysania Kryszny.

Namiot pytań i odpowiedzi

- Weszłam do namiotu „Pytań i odpowiedzi”, gdzie siedziało dwóch nauczycieli - opowiada Agata Jarzmik, studentka IV roku resocjalizacji. - Jeden z nich wyjaśniał, że nie powinno się jeść mięsa i zabijać zwierząt. Więc go zapytałam dlaczego ma na nogach skórzane sandały i jak to się ma do ich religii. Wtedy się bardzo zdenerwował i powiedział coś takiego, że buty można robić z padłych zwierząt. Ja na to, że w sklepach z butami nie jest napisane, że właśnie te sandały są z padłej krowy. Odrzekł, że buty muszą być ze skóry, bo inaczej nie są praktyczne. Jednym z guru odpowiadającym w namiocie „Pytania i odpowiedzi" był były członek punkowego zespołu „Zielone Żabki". - Pewien punk go poznał - mówi Agata Jarzmik. - Krysznaita przyznał, że był punkiem i grał w zespole, który zwyciężył w Jarocinie, a teraz jest wyznawcą Kryszny. W tym momencie wszystkim punkom się zaświeciły oczy. Bo to swój człowiek. Kazali mu śpiewać, oczywiście nie zaprezentował nic z repertuaru „Zielonych Żabek”, lecz zaśpiewał Hare Kryszna, a punki razem z nim.

Trudny dialog

Na terenie Pokojowej Wioski Kryszny spotkałem ks. Adama Langhammera ze zgromadzenia księży pijarów z Krakowa. - Jest nas tutaj czterech pijarów - mówi ks. Adam. - Nasza praca polega na tym, że ubieramy się w habity i chodzimy. Jedni na nas przeklinają i bluźnią, a inni chcą z nami rozmawiać na setki różnych tematów, np. dotyczących moralności, seksualności czy stosunku Kościoła do ruchu Hare Kryszna. - Czy z krysznaitami też rozmawiacie? - Oczywiście, na przykład przedwczoraj przeprowadziłem trzygodzinną debatę z krysznaitą z namiotu „Pytań i Odpowiedzi”. Przysłuchiwało się temu spore grono osób. Od mego rozmówcy żądałem jednej rzeczy - uczciwości. Nie mogłem się zgodzić, aby wykorzystywał wyrwane z kontekstu fragmenty z Pisma Świętego na potwierdzenie swoich nauk czy postawienie znaku równości między Kryszną a Jezusem, a oni tak właśnie robią. Nawiązywaliśmy do rzekomych słów Jezusa na temat reinkarnacji. Wydawało mi się, że doszliśmy do konstruktywnych wniosków, lecz na koniec wyznawca Kryszny stwierdził, że szatan przeze mnie przemawia i uciekł. - O jakie słowa Jezusa tu chodziło? - Oni cytują fragment z Ewangelii Mateusza 17, 9-13, gdzie uczniowie pytają Jezusa, dlaczego jest napisane, że przed przyjściem Mesjasza ma pojawić się Eliasz, a Jezus odpowiada: zaprawdę Eliasz już przyszedł. I wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił o Janie Chrzcicielu. Tymczasem według interpretacji krysznaitów Chrystus uważał Jana Chrzciciela za inkarnację Eliasza.

Village of Peace

- Zapraszam was na koncert zespołu „Village of Peace”, który gra muzykę reggae - zachęcała pod wieczór konferansjerka. - Muzyka reggae jest bardzo duchowa, mówi o przyjaźni, pokoju i Bogu. Chcielibyśmy, żebyście wszyscy przyłączyli się do tego koncertu, wczujcie się w tę atmosferę i głośno śpiewajcie oraz tańczcie, a wtedy myślę, że Kryszna będzie z was zadowolony. W ten sposób możemy nawiązać bliskie związki i przyjaźnie. A gdy się spotkamy za rok to będzie już spotkanie starych, dobrych przyjaciół. Zakończenie programu w formie koncertu rockowego różniło się nieco od wcześniejszej propozycji krysznaitów. Grupa muzyków z całego świata występująca pod intrygującą nazwą „Village of Peace” (wcześniej „Celibat Lovers”) prezentowała głównie muzykę środka, choć nie unikała też mocniejszego uderzenia, co znajdowało żywy oddźwięk w reakcjach zgromadzonej publiczności.

Owsiak mecenasem krysznaitów

Tegoroczny Przystanek to nie pierwszy przypadek współpracy krysznaitów z Jurkiem Owsiakiem. Członkowie sekty udzielali się w trakcie styczniowych finałów Wielkiej Orkiestry, byli też obecni podczas wcześniejszych edycji Przystanku. Przykładem niech będzie impreza, która miała miejsce w Żarach w dniach 16-17 sierpnia 1997 roku. W oficjalnym otwarciu Pokojowej Wioski Kryszny brał udział Jurek Owsiak. Nawiązał w przemówieniu do swej ostatniej podroży do Indii, która - jak to określił - była „bajeczna”. Ponoć szczególne wrażenie zrobił na nim występ przed kilkutysięczną publicznością w Bombaju. - Nie wiedziałem co do nich powiedzieć - mówił Owsiak - i nagle przypomniałem sobie tę mantrę i krzyknąłem: „Hare Kryszna!” i tłum odpowiedział „Hare Kryszna!”. To było dla mnie niezwykle doświadczenie. Przekroczyliśmy wtedy bariery językowe. Chciałbym, abyśmy tu na tym festiwalu również przekraczali wszelkie bariery, dlatego mamy tu po raz drugi naszych przyjaciół z Hare Kryszna. Uważam Pokojową Wioskę Kryszny za otwartą. Gdy na dużej scenie Woodstocku miał wystąpić zespół „Village of Peace”, Owsiak ponownie zareklamował krysznaitów: - Woodstock jest miejscem dla różnych filozofii i stylów życia i dlatego są z nami wspaniali ludzi z Hare Kryszna - zaś po występie zaprosił wszystkich na ślub wedyjski, który nazajutrz miał się odbyć w Pokojowej Wiosce Kryszny. Następnego dnia punktualnie o godzinie trzynastej przyszedł Owsiak (odziany w dhoti) wraz ze świtą kobiet (w tym ze swoją żoną i córką - wszystkie ubrane w sari). Szef Wielkiej Orkiestry wystąpił jako „ojciec” panny młodej o imieniu Cintamani Mataji. - Cintamani jest wspaniałą kucharką i zgodnie z przysłowiem kobieta trafia do serca mężczyzny przez żołądek. Ale tak się złożyło, że jej mąż to też kucharz - zażartował Owsiak, po czym wraz z kilkuset osobami wypełniającymi namiot odśpiewał młodej parze „sto lat” i pozostał na scenie przez blisko trzy godziny. Później około pierwszej w nocy jako gwiazda festiwalu wystąpił na dużej scenie krysznaicki zespół The Devas z Nowego Jorku. Rok wcześniej, czyli w 1996 roku, Przystanek Woodstock odbywał się wdniach 12-14 lipca na lotnisku Szczecin Dąbie. Już podczas oficjalnego rozpoczęcia Owsiak zachęcał zebranych: - Powitajcie naszych przyjaciół z Hare Kryszna - byli obecni na pierwszym festiwalu Woodstock w Ameryce w 1969 roku. To wezwanie wywołało aplauz zgromadzonej wokół sceny młodzieży. Na łamach Głosu Szczecińskiego guru Indradyumna Swami stwierdził: - Myślę, że Jurek Owsiak zaprosił nas, ponieważ tworzymy tu miłą duchową atmosferę... Było wiele obaw, że ludzie będą walczyli... Dzięki naszej obecności ta przemoc trochę opada.

Letnie festiwale

- Mam nadzieję, że spotkamy się latem, na wiosnę, czy jesienią - mówiła konferansjerka z krysznaickiej sceny w Żarach. - Może zajedziemy do waszego miasta, może spotkacie nas na ulicy śpiewających i tańczących. Wszystkich zapraszamy na nasze festiwale, bądźcie naszymi gośćmi, przyjdźcie na nasz festiwal w ciągu roku. To fakt. Najbardziej widocznym aspektem działalności sekty są Festiwale Hare Kryszna. Każdego lata spora grupa krysznaitów przemierza w lipcu i sierpniu obszary północnej Polski. Ubrani w tradycyjne stroje (mężczyźni w dhoti, a kobiety w wielobarwne sari), pojawiają się w dzień na ulicach nadmorskich miast, śpiewając mantrę Hare Kryszna i zapraszając na wieczorne spotkanie. Zaś w ulotkach cytują uparcie pochlebne słowa Jurka Owsiaka: Przyjaciele! Przyjdźcie, a pobędziecie z chwilą oderwania od codzienności i zakołyszecie się w atmosferze Orientu. Przede wszystkim zobaczycie ogromną życzliwość i przyjaźń ludzi, którzy Was zapraszają. Czy wiecie, że program Food for Life rozdał 120 milionów darmowych porcji jedzenia? Nieprawdopodobne? Ale to jest fakt. I za to ich bardzo szanuję. Na przestrzeni lat krysznaickie festiwale zaistniały w takich nadmorskich miejscowościach jak: Świnoujście, Międzyzdroje, Kołobrzeg, Mielno, Darłówek, Jarosławiec, Ustka, Łeba, Jastrzębia Góra, Władysławowo, Jastarnia, Puck, Hel i Trójmiasto. Poza sezonem wakacyjnym krysznaici organizują festiwale w innych rejonach kraju, na przykład na Górnym i Dolnym Śląsku, Wielkopolsce, Podbeskidziu, Mazowszu czy Małopolsce. Ze względu na okrojony skład, program imprezy jest jednak wówczas znacznie uboższy. - Tak naprawdę w każdym mieście możecie spotkać kogoś z ruchu Hare Kryszna. Może nie jest ubrany tak jak my, ale w sercu jest wielbicielem Boga i na pewno będzie można z nim porozmawiać na głębsze tematy - zachęca woodstockowiczów konferansjerka z krysznaickiej sceny. - Jeżeli ktoś z was zechce zabrać jakąś pamiątkę z naszego festiwalu, to niech przynajmniej weźmie ze sobą mantrę Hare Kryszna. Możecie je śpiewać pod prysznicem, w drodze do pracy i do szkoły. Kiedy będzie wam ciężko to sobie pośpiewacie Hare Kryszna i problemy miną. Było już grubo po północy. Postanowiłem wracać do miejsca zakwaterowania. Gdy oddaliłem się na pewną odległość, odczułem, że dźwięki dobiegające z Pokojowej Wioski Kryszny są bardziej donośne niż występy zespołów na głównej scenie Przystanku Woodstock. Jak to jest? - pomyślałem. - Czy Pokojową Wioskę Kryszny wzniesiono dla potrzeb Przystanku Woodstock czy też Przystanek Woodstock dla Pokojowej Wioski Kryszny?

Sekty i Fakty - nr 11 (3/2001)